Wielu było takich przede mną, którzy zamykali oczy by znaleść to czego znaleść się nie da.
Być może leżeli na trawie jak ja dzisiaj, siedzieli w jaskini albo w drewnianej chacie.
Zamykali oczy i byli tam gdzie ja teraz. Czekali. Czekali. Czekali.
Pewnie nie rozumieli ludzi w równym stopniu jak ja nie rozumiem ludzi dzisiaj. Nie chcieli nic innego, niż tego czego posiąść się nie da.
Nie interesowały ich małżeństwa ani świat kupców. Omijali świątynie z daleka, bo woleli siedzieć na łące i być.
Nie słuchali nikogo.
Nigdy nic nie znajdowali. I nigdy niczego nie tracili. Zamykali oczy i czekali. Do czasu, aż przestawali czekać.