• • •

Meksyk

Meksyk to kraj mojego obecnie ulubionego piwa, Corony. Byłam tam do tej pory dwa razy, blisko granicy z USA. Jednak mimo tego, że blisko bajecznej Kalifornii, porażająco inaczej. W momencie, kiedy przekraczyłam metalowe bramki graniczne zaczął się inny świat.

Meksyk, USA

Biedę widać wszędzie — na ulicach, straganach, w barach, sklepach, autobusach. Tijuana jest bardzo proamerykańsko turystyczna, a jednak biedna i nie amerykańska. Idąc uliczkami czułam się tam obca i inna. Tutaj od razu widać było, że jestem Gringo — tak nazywają Białych w Meksyku i Południowej Ameryce. A co za tym idzie, jesem dolaro wydatna. Oznacza to tyle, że na każdym kroku trzeba mnie zaczepić i zaproponować coś do jedzenia, wypicia i kupienia. Kiedy jest się zaczepionym po raz dwudziesty, ma się już serdecznie dosyć i w moim przypadku zaczyna się z daleka krzyczeć „Gracias, Gracias.”

Dziewczynka w Meksyku

Picie tequili

Po pierwsze, picie w Meksyku jest bajecznie i cudownie tanie, w porownaniu do USA. I mając 20 USD w kieszeni można miło spędzić cały dzień.

Po drugie, tak jak ze wszystkim zachęcają cię do picia na każdym kroku. Podbiegają z wyciągniętymi ramionami i oferują dwa drinki w cenie jednego, co jeszcze mozna czasem utargować. Mi udało się wytargować dodatkowy shot tequili.

Tequila w Meksyku

Po trzecie, wliczają tax dodatkowo do podanych cen, mimo tego że tam już nie jest tak jak w Stanach, że podaje się ceny bez podatku. Czyli generalnie chcą na tobie jeszcze troszkę zarobić.

Po czwarte, uwielbiają napiwki. Kelner który nas obsługiwał cały czas powtarzał ”Remember, your tips my salary.” i kiedy daliśmy mu zwiniętego dolara, rozwinął go przy nas i ze smutną miną stwierdził ”only one dollar” i zaczął krzyczeć ” Give me some more, come on!!!”.

Na plaży

Któregoś dnia wybraliśmy się w głąb Meksyku, nad ocean. Z tej strony wygląda on całkiem podobnie do Kaliforni. Są fale, mola, plaża. Jedyna różnica to ludzie i zwierzęta.

Są konie, które można wynająć i pokłusować wzdłóż oceanu. Są handlarze kapeluszy i innych ozdób, przed którymi dosłownie trzeba uciekać. Jest cudowny fast food, czyli szybko przyrządzane Enchilady, Buritos i Quasedije. Są też najlepsze lody na świecie. Lody nie mają opakowań, a ich patyczki wyglądają jak świeżo wyciosane z drzewa — nasz sanepid zszedłby na zawał widząc je w sklepie. Najsmaczniejsze to te truskawkowe z wielkimi świeżymi owocami i ananasowe. Mhm, nawet teraz jak o nich pomyślę to leci mi ślinka.

Przygoda w Meksyku

Na koniec mała przygoda. Było to w jednym z barów przy głównej turystycznej ulicy w Tijuanie. Rozkoszowałam się moją ukochaną Coroną z limonką i chciałam ją uwiecznić na zdjęciu. W mojej koncepcji miała być ujęta na tle nieba. Postawiłam butelkę na poręczy balkonu baru, w którym siedzieliśmy i zajęłam się robieniem zdjęć. Po chwili butelka zachwiała się i poleciała na dół. Roztrzaskała się z hukiem na chodniku, na moje przeogromne szczęście nie czyniąc nikomu krzywdy. Natychmiast przy naszym stoliku pojawiła się ochrona i właściciel knajpy. Powiedzieli, że dobrze, że nikomu nic się nie stało, bo pewnie trafiłabym do aresztu, a w Meksyku jak już Cię zatrzymają to możesz tam spędzić sporo czasu. Zamówiłam kolejną Coronę i już bardzo na nią uważałam.

Ula, Ania i Korona